poniedziałek, 26 lutego 2024

Santiago; koniec podróży

Wczoraj po południu dojechaliśmy do Santiago. Zatrzymaliśmy się na ostatnią noc w hoteliku Casa DeTodos w dzielnicy Providnencia, tym samym, co na początku podróży. Bardzo wygodnie.

Zwróciliśmy motocykl. Przejechaliśmy 5000 km. Pomyślnie. Małgosia dzielnie zniosła pewne niewygodny. Mówi, że jej się podobało (bardzo). To autoryzowana wypowiedź.

Andrés był tak uprzejmy, że odwiózł nas do hotelu. Wcześniej przeszliśmy się przez pobliski targ z rękodziełem w Los Dominicos.

Jesteśmy już na lotnisku. Samolot do Paryża już czeka.







sobota, 24 lutego 2024

Combarbalá - Los Molles

 Dość szybko dojechaliśmy wczoraj przed południem do La Serena. To duże, zadbane miasto. Wypiliśmy kawę niedaleko Plaza de Armas, oczywiście, po czym oddaliśmy się od oceanu wybierając nieco krętą drogę przez Ovalle pomiędzy wzgórzami porośniętym kaktusami. 




Combarabalá ma przedziwną nazwę. Okazuje się, że zabawna jest też legenda powstania miasta.



Zatrzymaliśmy się w Combarbalá, ponieważ na wieczór zaplanowaliśmy wizytę w obserwatorium astronomicznym. Cruz del Sur, tak się właśnie nazywa, jest podobno największym w Ameryce Południowej centrum astro-turystycznym (tak je nazywają). Miałem przyjemność być tu w marcu 2009, dwa miesiące po jego otwarciu, Grupa młodych zapalonych ludzi z Uniwersytetu w Santiago ze wsparciem rządu regionalnego uruchomiła tę ciekawą i potrzebną inicjatywę. Moje wrażenia sprzed 15 lat:

Oprowadzający wczorajszą wycieczkę jest jedną z osób uwidocznionych na starym zdjęciu.
Co się zmieniło, to zastosowanie komputerów do kompensacji ruchu ziemi. Każdy z czterech teleskopów ma zaprogramowanych kilkaset celów, za którymi jest w stanie podążać automatycznie. Przy dużym powiększeniu (zwierciadło ma 14 cali średnicy) wystarczy chwila, aby zgubić obserwowaną gwiazdę.
Oglądaliśmy wczoraj Jupitera, mgławice, księżyc, który był akurat w pełni.
Po wyjściu z kopuły z teleskopem, długa opowieść pod rozgwieżdżonym niebem o gwiazdach, planetach, ich trajektoriach, ilustrowana laserowym wskaźnikiem, który wydawało się, sięgał daleko w kosmos. Skończyliśmy po północy. Wyjątkowy wieczór.




Wczesnym popołudniem zatrzymaliśmy w Los Molles, znowu nad oceanem.
Znakomita Paila Marina, muszle różnego rodzaju i krewetki. Nie do powtórzenia.



Do Santiago mamy już niecałe 200 km. Umówiliśmy się z Andresem na jutro po południu na zwrot motocykla. W poniedziałek mamy lot do domu.








czwartek, 22 lutego 2024

Chañaral de Aceituno - Punta de Choros

Postanowiliśmy trzymać się jak najdalej pustyni. Atacama znudziła Małgosię.

Zamiast drogą 5, pojechaliśmy zatem wzdłuż oceanu przez Corrizal Bajo i Huasco.





Na „5” wróciliśmy na chwilę w Vallenar tylko po to, aby za namową spotkanego chwilę wcześniej nauczyciela z Santiago, który podróżował KLR, pół godziny później zjechac z drogi głównej w swojsko brzmiącym miasteczku Domeyko.
Boczna droga była zupełnie pusta.




Nocleg zaplanowaliśmy w Punta de Choros. Wcześnej zobaczyliśmy Chañaral de Aceintuno. Obie dwie wioski leżą w granicach parku ochrony pingwinów Humboldta, przy czym pomiędzy nimi przebiega również granica regionów Atacama i Coquimbo. 
W Punta de Choros śpimy w domos - półkolistych namiotach. 
Domos Kunza Kumanchacos są pięknie położone. Najlepszy widok, jaki można sobie zażyczyć. Nasze wątpliwości budzi jednak plastik.



Punta de Choros nie jest kurortem.




W nocy robi się chłodno. Wnętrze w kopulach wychładza się też w ciągu chwili.





Rano wróciliśmy do Chañaral de Aceituno. Zapisaliśmy się na wycieczkę łódką, atrakcją miało być oglądanie wielorybów. Ballena fin, czyli płetwal zwyczajny, jest drugim co do wielkości zwierzęciem na Ziemi (do 27 m długości, 48 ton). Od grudnia do marca znajduje w tej okolicy idealne warunki do odżywiania się i wychowywania młodych. 
Dzisiejszy dzień nie był jednak najlepszy. Wieloryba, tylko jednego, widzieliśmy z daleka.

Wyjątkową przygodą było natomiast spotkanie z delfinami. Zwłaszcza z ballenas piloto, które wbrew nazwie nie są wielorybami. Po polsku, jak sprawdziłem, grindwal (po polsku podobno). Jest to drugi co do wielkości gatunek delfina, po orce (tak, orka jest delfinem, nie wielorybem, różnią się zębami).


Spokojne popołudnie i wieczór.