Patricia w towarzystwie Lilian, swojej przyjaciółki, zabrała nas dzisiaj samochodem na całodzienną wycieczkę do doliny Casablanca, która słynie z uprawy winorośli. Odwiedziliśmy winnicę Veramonte, od kilku lat w posiadaniu hiszpańskiej rodziny Gonzáles Byass.
Byliśmy jedynymi gośćmi. Bez pośpiechu. Produkują tu wina wegańskie. Co ciekawe, lamy, alpaki i owce, zwierzęta, które także należą do domowników, mają swój znaczący udział w przycinaniu pędów, ugniataniu ziemi i jej nawożeniu. To dzieje się w zimie.
Interesujące jest, jak fazy księżyca wpływają na jakość owoców. Istotna jest także godzina zbioru winogron (o czwartej rano, kiedy jest najchłodniej mają najmniejszą zawartość cukru). Przyjęto także zwyczaje praktykowane przez Mapuche, które zbliżają do jedności z Pachamama - Matką Ziemią. Śpiewa się i tańczy z roślinami.
Kulminacją wycieczki była oczywiście degustacja. Po kolei: Sauvignon Blanc, Pinot Noir, Cabernet Sauvignon i Carménère. Wszystkie znakomite. Każde z nas miało jednak swoich kandydatów do zwycięstwa.
Na lunch pojechaliśmy do nieodległej winnicy Casas del Bosque. Fantastyczne jedzenie, któremu towarzyszyło równie wspaniałe wino. Nie wiem, kiedy minął nam dzień.
Kupiliśmy trochę owoców na jutrzejszy dzień. Rano przyjedzie po nas Andrés, zapakujemy motocykl i rozpoczniemy podróż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz