Postanowiliśmy trzymać się jak najdalej pustyni. Atacama znudziła Małgosię.
Zamiast drogą 5, pojechaliśmy zatem wzdłuż oceanu przez Corrizal Bajo i Huasco.
Boczna droga była zupełnie pusta.
Nocleg zaplanowaliśmy w Punta de Choros. Wcześnej zobaczyliśmy Chañaral de Aceintuno. Obie dwie wioski leżą w granicach parku ochrony pingwinów Humboldta, przy czym pomiędzy nimi przebiega również granica regionów Atacama i Coquimbo.
W Punta de Choros śpimy w domos - półkolistych namiotach.
Domos Kunza Kumanchacos są pięknie położone. Najlepszy widok, jaki można sobie zażyczyć. Nasze wątpliwości budzi jednak plastik.
W nocy robi się chłodno. Wnętrze w kopulach wychładza się też w ciągu chwili.
Rano wróciliśmy do Chañaral de Aceituno. Zapisaliśmy się na wycieczkę łódką, atrakcją miało być oglądanie wielorybów. Ballena fin, czyli płetwal zwyczajny, jest drugim co do wielkości zwierzęciem na Ziemi (do 27 m długości, 48 ton). Od grudnia do marca znajduje w tej okolicy idealne warunki do odżywiania się i wychowywania młodych.
Dzisiejszy dzień nie był jednak najlepszy. Wieloryba, tylko jednego, widzieliśmy z daleka.
Wyjątkową przygodą było natomiast spotkanie z delfinami. Zwłaszcza z ballenas piloto, które wbrew nazwie nie są wielorybami. Po polsku, jak sprawdziłem, grindwal (po polsku podobno). Jest to drugi co do wielkości gatunek delfina, po orce (tak, orka jest delfinem, nie wielorybem, różnią się zębami).
Spokojne popołudnie i wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz