Taltal jest miasteczkiem, do którego dojechaliśmy po południu. Jak sądzę, jest miastem partnerskim dla Tan-Tan w Maroku i Baden-Baden w Niemczech.
Na południu Antofagasta widać, jak zbliża się do Oceanu wydma, która jest pierwszym łańcuchem kordylierów. Dalej miejsca na drogę już nie ma. Aby wjechać na R-5 trzeba zawrócić do miasta.
Zamiast przez pustynię Atacama, wybraliśmy Ruta 1 nad samym oceanem. Zanim do niej dojechaliśmy, wspięliśmy się niepostrzeżenie na 1700 m.
Dalej było jeszcze piękniej. Z Caleta el Cobre do Taltal drogą nr 1 to 150 km pięknych widoków i dobrze wyprofilowanych zakrętów. Mgiełka z nad oceanu była orzeźwiająca.
Małgosię niestety osłabiła wczorajsza gorączka. Pozostała po południu w łóżku. Wybrałem się sam na przechadzkę.
Taltal jest bardzo przyjaznym miejscem. Na plaży przyszedł do mnie pies i przyniósł kamień. Gesty uniwersalne, zrozumiałe we wszystkich językach. Kilkanaście razy przyniósł mi rzucony kamień, potem chyba się już zmęczył.
Ładne i zadbane miasteczko.
Nasz hotelik.
Małgosia ucieszyła się, że wie o ich obecności, zanim miałyby zaskoczyć ją podczas kąpieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz